Filip Chajzer w ogniu krytyki
Filip Chajzer kontynuuje swoją gastronomiczną przygodę i sprzedaje kebaby pod szyldem „Kreuzberg Kebap”. Prezenter odwiedza różne polskie miasta, a niedawno jego budka stanęła w Krakowie. O ile wcześniejsze wycieczki dziennikarza przechodziły bez kontrowersji i cieszyły się zainteresowaniem konsumentów, o tyle tym razem mieszkańcy podnieśli głosy krytyki. Wszystko przez miejsce, w którym stanął foodtruck – czarno-czerwoną budkę zaparkowano na placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego (przed Galerią Krakowską).
Z biznesowego punktu widzenia to dobra decyzja, bo przez ten obszar przewija się mnóstwo osób. Niestety foodtruck przysłonił zabytkowy Pałac Wołodkowiczów, co mocno nie spodobało się mieszkańcom Krakowa. Gazeta Wyborcza przytoczyła kilka komentarzy, w których pojawiły się wątpliwości dotyczące tego, kto wydał pozwolenie na ustawienie budki w takim miejscu. Jak czytamy, decyzja należała do dyrekcji Galerii Krakowskiej, ponieważ obszar ten nie wchodzi w teren parku kulturowego Stare Miasto. Władze przypomniały, że w sezonie letnim na placu stoi wiele punktów gastronomicznych.
„Jestem w ciężkim szoku”
Filip Chajzer nie pozostał obojętny na głosy krytyki ze strony mieszkańców Krakowa. Przyznał, że miejsce na foodtrucka zostało mu wyznaczone, ale sam ma zamiar poszukać innej lokacji:
Pragnę przekazać, że mam gigantyczny szacunek do tego miasta i już szukam nowego miejsca. Takie dostałem, przeznaczone pod punkt mobilny ograniczony w czasie. Z nikim nie zamierzam się kłócić. Przepraszam i pozdrawiam.