Burza pod postem Chodakowskiej – o co chodzi?
Ewa Chodakowska zmieściła na Instagramie wpis, w którym chciała wypromować swój program treningowy. Opis publikacji stał się jednak przedmiotem dość dużej afery. Poszło szczególnie o ten fragment:
Muszę to powiedzieć głośno! MAM DOŚĆ: lenistwa przemycanego pod płaszczykiem akceptacji, demonizowania piękna, demonizowania dbania o siebie, […] chodzenia na palcach wokół hasła „body positivity”, które dziś dla wielu stało się po prostu wymówką do tego, żeby się poddać.
W obszernym wpisie Chodakowska dodała, że „ciało to wizytówka” i zachęciła do skorzystania z jej autorskiego planu treningowego. W sieci rozpętała się jednak burza wokół słów trenerki. Wiele kobiet zarzuca jej żerowanie na kompleksach i propagowanie szkodliwego podejścia do swojego ciała:
- Noo, taka samoakceptacja to straszna rzecz jest, bo od niej influencerkom i influencerom spadają dochody z generowania potrzeb i wciskania szajsu;
- Nie ma to, jak motywować kobiety do ćwiczeń z nienawiści do własnego ciała. Bo skoro nie mamy tyle czasu, ile trenerko-celebrytka, dla której ciało jest narzędziem pracy, to jesteśmy leniwe;
- Dla mnie osobiście ten przekaz jest żenujący. Ja mam dość sprzedawania nam diet i treningów WOW, których jedynym zadaniem ma być uzyskanie sylwetki odpowiadającej akurat obowiązującym kanonom piękna. I to dopisywanie, że chodzi o zdrowie i wyniki badań… Ciała są różne i większość osób być może nigdy nie osiągnie tych “idealnych kształtów WOW”.
Ewa Chodakowska odpowiada
Ewa Chodakowska odpowiadała na komentarze internautek, które skierowały w jej stronę słowa krytyki. Zdecydowała się jednak na kolejny krok: opublikowała wpis, w którym oficjalnie zabrała głos ws. całej burzy:
Sama nie wierzę, że to muszę wyjaśniać, ale mam dość słuchania, że ktoś z mojej winy: zapędził się w wyzwaniach, zaczął trenować ponad normę, zaczął schodzić poniżej zdrowego deficytu kalorycznego, zaczął wywierać na sobie presję, zaczął nakładać na siebie restrykcje, obrał kierunek autodestrukcji. Ja promuję zdrowie. (...) Ty jesteś dorosła, odpowiedzialna i dołączasz do wyzwań z własnej woli. Ja nie jestem za Ciebie odpowiedzialna.
To jednak nie wystarczyło. Internautki zauważyły, że treści Ewy Chodakowskiej obserwują również nastolatki, które przez promowanie idealnej sylwetki mogą popaść w niezdrowe kompleksy.
Kobiety zabrały głos
O sprawie posta Chodakowskiej wypowiedziało się wiele kobiet, również tych, które na Instagramie cieszą się dużymi zasięgami i zajmują promowaniem zdrowego podejścia do samoakceptacji. Maja Staśko stanowczo podkreśliła kwestię monetyzowania kompleksów kobiet:
Mam dość ciągłego wmawiania kobietom, że robią za mało i źle. Że są leniwe, a ich samoakceptacja, o którą często walczą latami i którą muszą sobie wyrywać - to płaszczyk albo wymówka.
Sprawę skomentowała również Karolina Czak, nominowana w Bestsellerach Empiku jako twórczyni internetowa roku. Kobieta, która na co dzień zajmuje się zdrowym podejściem do siebie i samoakceptacją, stwierdziła, że Chodakowska doskonale wiedziała, jak zostaną odebrane jej słowa:
W zasadzie każda moja rolka jest o tym, czemu takie podejście jest paskudne. Moim skromnym zdaniem autorka dokładnie wiedziała co robi i do czego doprowadzi tym postem, nie jest osobą nową w mediach społecznościowych i zna z pewnością zasadę „nieważne co mówią, ważne żeby mówili”. Może było o niej za cicho i chciała żeby było głośniej. Paskudne podejście, paskudna sprawa.
